repertuary.pl
Profil

Profil: KasandraN

Komentarze do filmów:

Parnassus Kasandra, 14. stycznia 2010 godz. 19:29

cóż cóż...na przekór zdrowemu rozsądkowi cieszę się z tych wszystkich negatywnych komentarzy. A niech Wam będzie, że nieprzejrzysta (???) fabuła, że zagmatwany i długi. Phi.
Mnie Parnassus oczarował, zaczarował i zupełnie po prostu ucieszył w całej rozciągłości: wyobraźnia w roli demiurga, momenty komiczne - może nie wywołujące rubaszny rechot, a autentycznie bawiące; gra konwencjami, jakiej podjął się Gilliam utwierdza mnie w przekonaniu, że niezmiennie warto mieć na oku jego dokonania. Obsada - wisienka na torcie. Dobrze, że jeszcze kręci się takie filmy.

Parnassus Kasandra, 14. stycznia 2010 godz. 19:29

cóż cóż...na przekór zdrowemu rozsądkowi cieszę się z tych wszystkich negatywnych komentarzy. A niech Wam będzie, że nieprzejrzysta (???) fabuła, że zagmatwany i długi. Phi.
Mnie Parnassus oczarował, zaczarował i zupełnie po prostu ucieszył w całej rozciągłości: wyobraźnia w roli demiurga, momenty komiczne - może nie wywołujące rubaszny rechot, a autentycznie bawiące; gra konwencjami, jakiej podjął się Gilliam utwierdza mnie w przekonaniu, że niezmiennie warto mieć na oku jego dokonania. Obsada - wisienka na torcie. Dobrze, że jeszcze kręci się takie filmy.

500 dni miłości Kasandra, 14. stycznia 2010 godz. 19:15

Hm. Po raz kolejny urocze przekład tytułu filmu na polski wykrzywia od razu nastawienie doń - jak było chociażby z "Eternal sunsine of spotless mind", z którym swoją drogą "500 days..." nieco mi się kojarzy. Pewnie dlatego oczekuje się obejrzenia komedii romantycznej z świergotem ptaszków i "The End" na różowym tle w finale :-).
A tymczasem... "500 dni..." to bardzo dobry, szczery, kameralny film, który przedstawia ot taką sobie prostą historię bez wypaczania jej, bez dążenia do dorobienia jej na siłę jakichkolwiek ideologii czy morału. Ciekawa, fragmentaryczna narracja - do której miewam słabość, świetna ścieżka dźwiękowa; wszystko okraszone nutką nostalgii za tym, co minione - te sukienki Summer jakby próbujące przenieść nas na powrót w lata '60!
Dobry po prostu, chociaż... nie wszystkim polecam.